Kiedy kilka lat temu publicznie wyraziłem chęć nabycia książki Keitha Houstona pt. «Shady Characters», nie spodziewałem się, że ukaże się w Polsce. Dostałem ją w ubiegłym tygodniu od wydawnictwa d2d.pl — Roberta Olesia i Elżbiety Totoń z Krakowa którzy wzięli ją na warsztat, no bo któż inny? Lista tytułów o ‹typografii› i ‹dizajnie›, która w polskim przekładzie wyszła spod ich ręki sukcesywnie się wydłuża. Nie jest to, jak mniemam, działalność wysoko dochodowa, a więc proszę państwa — brawo za serce! za upowszechnianie wiedzy o typografii!
Ciemne typki. Sekretne życie znaków typograficznych
Informacje wydawcy i zakupy d2d.pl
Tytuł oryginału Shady Characters. The Secret Life of Punctuation, Symbols & Other Typographical Marks
Autor Keith Houston ☞ «Shady Characters»
Przekład Magdalena Komorowska
Redakcja Robert Oleś (prowadzący)
Format bloku 135×215 mm
Papier niepowlekany Munken Print Cream 100 g/mkw., 2+2, 320 stronic
Oprawa twarda całopapierowa
d2d.pl, Kraków 2015
ISBN 978–83-940306–2‑9
Książka jest piękna, angielski wydawca pod tym względem zostaje w tyle i dość na ten temat.
Tytuł «Ciemne typki» — celna gra słów, szczególnie czytelna dla typografów — oddaje charakter książki. Opowieść sprintem przemyka przez dekady i wieki, odkrywając niekiedy tajemnice dawno nieżyjących już ludzi. To jednak nie ludzie są osobami tego dramatu lecz znaki typograficzne. Niektóre już postarzałe, a niektóre… no cóż — martwe.
W jedenastu rozdziałach autor snuje historie znaku ‹akapitu›, ‹asterysku› z ‹obeliskiem›, ‹maniculum› czy różnych innych — czasami bardzo dziwnych — znaków. Fascynujące, śmieszne, oburzające, a nawet gorszące. Tak, tak — to nie jest literatura dla dzieci (ale dla studentów już tak). Zawiera, co prawda, czterdzieści stronic przypisów bibliograficznych, jednak proszę się nie nastawiać na opracowanie naukowe. To wszakże typograficzny, ale raczej romans, może kryminał. Lekka literatura do poczytania po śniadaniu. Z tej też pewnie przyczyny więcej tu nieprecyzyjności językowej niż potrzeba (pojawiły się nawet „wdowy i bękarty”).
Sposobem na uporządkowanie wiedzy, prototypem publikacji książkowej był blog autora, do którego warto zajrzeć. Zachęcam też do tropienia odnośników internetowych podawanych w tekście. Książka poszerzy horyzonty wiedzy niejednego projektanta, proszę ją mieć. Przeczytałem ją z zainteresowaniem i przyjemnością. Tuszę, że podobne odczucia będą żywić inni czytelnicy. Sam autor wyznaje:
Niniejsza książka nie opowiada tylko o niezwykłych znakach interpunkcyjnych, ani nawet o interpunkcji w ogóle. Śledząc w czasie przeplatające się wątki i osnowy poszczególnych znaków, pozwala dostrzec współtworzoną przez nie tkaninę pisma jako takiego. A w dzisiejszym piśmie, w drukowanych i wyświetlanych znakach, które czytamy na co dzień, a także odręcznych bazgrołach zajmujących coraz mniej miejsca między monitorami komputerów oraz ekranami tabletów i smartfonów, historia ta jest ciągle obecna. […]
Każdy znak, który piszemy ręcznie albo wystukujemy na klawiaturze, łączy nas z przeszłością, a każdy z opisanych znaków czyni to z podwójną mocą. Mam nadzieję, że udało mi się zainspirować czytelników, by następnym razem podczas pisania użyli znaku akapitu, interrobangu albo rączki; należy im się to po wszystkim, co przeszły.
3 komentarze
„więcej tu nieprecyzyjności językowej niż potrzeba (pojawiły się nawet „wdowy i bękarty”).”
szczerze mówiąc nie rozumiem [ale książki jeszcze nie miałem w ręku]… co jest nieprecyzyjnego w tych określeniach? no chyba że opacznie zrozumiałem cudzysłów. 😉
Branża posługuje się bardzo ścisłą terminologią mieszaną z żargonem. W tym języku nie istnieją „wdowy i bękarty” tylko „bękarty i szewce”. Ot i tyle.
Dziękuję za wpis o książce „Ciemne typki”, a jeszcze bardziej za pisanie o pisaniu. Coraz bardziej odkrywam, jak nieprzypadkowy jest przecinek, kropka, średnik i reszta towarzystwa.