Przychodzi baba do drukarza. Odcinek 4.

 — Dzień dobry Panie Metram­paż, zno­wu szpry­ca była! Aż strach cho­dzić koło pana. 

 — Szpry­ca, jak szpry­ca — raz w tygo­dniu musi się zda­rzyć. Dla­te­go mówi­łem, żeby posta­wić pod ścianą. 

 — Ale tych dziur w ścia­nie… nie­dłu­go prze­bi­je na wylot. 

 — To będzie lep­sza wen­ty­la­cja, Panie Dru­karz, he, he, he! 

 — Panie kole­go, chodź­my na dru­gą halę, bo od tych opa­rów sła­bo się robi. 

 — Ano tak, trze­ba się odtruć. Chodź­my i opo­wia­daj pan. 

 — [deli­kat­ne puka­nie do drzwi] Pan się chy­ba jesz­cze gniewa? 

 — Pro­szę. Niech wej­dzie… niech powie o co chodzi. 

 — Bo ja chcia­łam pla­kat wydru­ko­wać, ale pil­niej­sze są ulot­ki, o tu przy­nio­słam załącznik… 

 — O! z czymś takim na sto­le może­my roz­ma­wiać. A więc w czym mogę pomóc? 

 — A więc… tu chcia­ła­bym czcion­kę arial, dużą, resz­ta times new roman. Wszyst­ko czar­no na bia­łym, tyl­ko tu, ten mały kwa­drat — bordowy. 

 — Ale ja czcio­nek arial nie mam, nawet o takich nie sły­sza­łem, może paneu­ro­pa się nada? 

 — No osta­tecz­nie, a times new roman?

 — Może być garmond? 

 — Nie, prze­cież gara­mond zupeł­nie nie pasu­je, nie ma pan cze­goś bar­dziej odpowiedniego? 

 — Jeśli nie w gar­mon­dzie, to mogę zło­żyć w perlu… 

 — „To jakiś żart? Prze­cież w per­lu, to Maniek pro­gra­mu­je”. [gło­śno] — Nie, nie, perl też nie pasuje. 

 — Więc może cycero? 

 — Ale co ma do tego Cyce­ron? Szcze­rze mówiąc, znam tyl­ko jego Lorem ipsum.

 — Hm… W jakim stop­niu ma być tym time­sem?

 — Ten, no… cały tekst, oprócz nagłówków. 

 — Ale jaką wiel­ko­ścią? Perl, petit, gar­mond, cycero…?! 

 — Times new roman?… Tak ze dwa milimetry? 

 — Eh, dobrze… Będzie goto­we poju­trze. Do widzenia. 

Kon­kurs
1. O czym roz­ma­wia­ją pano­wie w drukarni?
2. Jaki sto­pień pisma dobie­rze Pan Drukarz?


Odpo­wie­dzi moż­na poda­wać w komen­ta­rzu — jest to moż­li­we tyl­ko po zalo­go­wa­niu — im bar­dziej opi­so­wo, tym lepiej. Moż­na odpo­wie­dzieć na jed­no z pytań lub na oba. Wśród traf­nych odpo­wie­dzi, jed­no­oso­bo­we jury, w któ­re­go skład wej­dzie autor niniej­sze­go blo­gu, doko­na zde­cy­do­wa­nie subiek­tyw­nej oce­ny i przy­zna nagro­dę — książ­kę Andrze­ja Toma­szew­skie­go pt. «Gise­rzy czcio­nek w Pol­sce». Uwa­ga: nie­wy­klu­czo­ne, że poja­wi się moż­li­wość przy­zna­nia wię­cej, niż jed­nej nagrody.


Nagro­dzo­ne oso­by popro­szę o potrzeb­ne dane po roz­strzy­gnię­ciu. Zosta­ną one prze­ka­za­ne wydaw­cy (ogme.pl), któ­ry zre­ali­zu­je wysyłkę.

10 komentarzy

  • Zapo­mnia­łem o jed­nym — czas trwa­nia kon­kur­su: do 6 lute­go, godz. 23.00.

  • m4c pisze:

    Odpo­wiedź 1: Pan metram­paż to oso­ba, któ­ra ukła­da­ła, for­mo­wa­ła kolum­ny z mate­ria­łów dostar­czo­nych przez zece­ra. Była szpry­ca? No tak, nie posta­wił i nie pod­parł pan metram­paż for­my (szpry­cy) pod ścia­ną i mu się wysy­pa­ła, czy­li cały skład i robo­ta zece­ra psu na budę:) Z opo­wie­ści wiem, że mimo wszyst­ko ner­wy z tym zwią­za­ne, były „zdro­wy­mi ner­wa­mi”! Nie to, co zagu­bio­ny czy uszko­dzo­ny plik skwar­ka czy indyka!

    Odpo­wiedź 2: Wg PN-70/P‑55010, dobra­ny sto­pień sto­pień pisma, wg zamó­wie­nia na 2mm to 5.32p lub 0.44cc.

    Pozdra­wiam ser­decz­nie, Mar­cin Szew­czyk, m4c.pl

  • Bar­dzo zachę­cam tak­że inne oso­by do twór­cze­go wyra­że­nia swe­go poglą­du. Mar­ci­nie, gdy­byś chciał napi­sać jesz­cze z inne­go punk­tu widze­nia — to bar­dzo pro­szę. W tym kon­kur­sie moż­na dać odpo­wiedź wie­le­krot­nie, mogą one nawet się wyklu­czać. Zapra­szam wszyst­kich do dale­ko idą­cej kreatywności.

  • adamn pisze:

    Na pierw­sze pyta­nie wła­ści­wie wszyst­ko zosta­ło powie­dzia­ne. Moż­na dodać, że Metram­paż, to po pro­stu łamacz.

    W dru­gi pyta­niu Pan Dru­karz zło­ży tekst per­lem, a gdy­by klient­ce ten sto­pień wydał się odro­bi­nę za mały, to moż­na spró­bo­wać nonparelem.

    Pozdra­wiam

  • Pano­wie!
    Czy Baba na pew­no wie, co to inter­li­nia? Czy na pew­no jej ‹wiel­kość› jest rów­na ‹stop­nio­wi pisma› Pana Dru­ka­rza? Znam tego face­ta, i wiem, że nie zawsze postę­pu­je lite­ral­nie… Jest bar­dziej empa­tycz­ny, niż pozór mógł­by na to wskazywać 😉

    Co do pierw­sze­go pyta­nia — nie wszyst­ko powie­dzia­no, zachę­cam do dal­szych poszu­ki­wań. Waż­ną wska­zów­ką jest przy­czy­na, któ­rą obaj pano­wie uspra­wie­dli­wi­li prze­rwę w pracy.

    Pro­szę też pamię­tać, że towa­rzy­sze sztu­ki dru­kar­skiej, pra­cu­jąc naj­praw­do­po­dob­niej na wła­sny rachu­nek, bywa­ją zmu­sze­ni do roz­sze­rze­nia spe­cja­li­za­cji, a Pan Józef już na emeryturze…

  • alfer pisze:

    Odno­śnie baby. Pal dia­bli czym zło­ży, wia­do­mo że wystar­czy wziąć tabe­lę i spraw­dzić prze­licz­nik mm na punk­ty i wice­wer­sa. Ale naj­gor­sze, że to z zycia wzię­te! Oto przy­kła­dy z ostat­nich dni (dru­kar­nia w War­sza­wie, klien­ci z „uli­cy”):

    ” Popro­szę o zwięk­sze­nie trzcion­ki nagłówka”
    No cóż, nie mam maszy­ny do roz­cią­ga­nia czcio­nek. Ale wiem o co cho­dzi. Cie­ka­we, że pani uży­ła nie­uży­wa­nej już pisow­ni sło­wa „czcion­ka” – czyż­by sta­re­go wie­ku? Wypa­da­ło by zatem prze­te­sto­wać klient­kę i napi­sać: „Sza­now­na pani, z przy­jem­no­ścią powięk­szę sto­pień kro­tła, ale jeno dzię­ki temu że maszy­ną liczą­cą dys­po­nu­ję a nie zesta­wem oło­wia­nych liter w kaszcie”.

    Dru­ga klient­ka przy­nio­sła zapro­sze­nie z lat 70-tych jako wzór, któ­ry mamy wydru­ko­wać typo­gra­fią. Po otrzy­ma­niu skła­du tele­fon z pre­ten­sją że czcion­ka się róż­ni. A wszak mia­ła być Wiseł­ka! Sta­ram się jak mogę, mody­fi­ku­ję kom­pu­te­ro­we fon­ty, doda­ję cien­kie obry­sy żeby uzy­skac efekt a mia­rę podob­ny, a tu taki zonk! I zle­ce­nie prze­pa­dło… Cie­kaw jestem kto dys­po­nu­je obec­nie zesta­wem Wisły i pra­cow­nią zecer­ską, aby klient­ka była usatysfakcjonowana…

  • Cóż… zawsze zosta­je jakaś nisza, pole manew­ru dla przed­sta­wi­cie­li pozor­nie nie­po­trzeb­nych technologii.

    Pra­cow­nię zecer­sko-typo­gra­ficz­ną w War­sza­wie posia­da Robert Chwa­łow­ski. Myślę, że moż­na by zna­leźć jesz­cze 3–5 czyn­nych zecer­ni z dru­kar­nia­mi typo w mieście.

  • Dzię­ku­ję wszyst­kim za udział, kon­kurs zamknię­ty. Roz­strzy­gnię­cie ogło­szę w cią­gu kil­ku godzin.

  • Roz­wią­za­nie
    1. Tak jak napi­sa­no, metram­paż zaj­mo­wał się łama­niem. Naj­czę­ściej dosta­wał dłu­gie szpal­ty zło­żo­ne­go tek­stu, pocho­dzą­ce ze skła­du ręcz­ne­go bądź gorą­ce­go, osob­no tabe­le, mate­riał ilu­stra­cyj­ny w posta­ci klisz (uwa­ga, nie cho­dzi o film; w foto­gra­fii kli­sze ozna­cza­ły szkla­ny nośnik obra­zu, w poli­gra­fii był to zra­stro­wa­ny obraz, wytra­wio­ny w pły­cie cyn­ko­wej) i ewen­tu­al­nie, osob­no zło­żo­ne nagłów­ki, np. na ludlo­wie. Cały ten mate­riał łamał w kolum­ny, z któ­rych następ­nie dru­karz przy­go­to­wy­wał for­my dru­ko­we. Wyobraź­cie sobie, jak pra­co­chłon­na musia­ła być kolum­na gazetowa.

    Tyle o metram­pa­żu, tyl­ko pro­szę zauwa­żyć, że nasz Pan Metram­paż i Pan Dru­karz pra­cu­ją w zawo­dzie od wie­lu lat. Naj­praw­do­po­dob­niej są w wie­ku eme­ry­tal­nym, choć cią­gle jesz­cze buń­czucz­ni i dziar­scy. Daw­no poże­gna­li się z wiel­kim prze­my­słem i wzię­li spra­wy w swo­je ręce. W małym zakła­dzie metram­praż zaj­mu­je się nie tyl­ko łama­niem, a dru­karz nie tyl­ko drukowaniem.

    O czym pano­wie roz­ma­wia­ją? Zacznij­my od koń­ca. — Trze­ba się odtruć — mówi metram­paż. Ale dla­cze­go? To wyja­śnia dru­karz — bo od tych opa­rów sła­bo się robi. — To jest istot­na wska­zów­ka. Zapew­ne mowa o tru­ją­cych opa­rach oło­wiu, czyż nie? Mogą one wystę­po­wać tyl­ko tam, gdzie ołów się prze­ta­pia… Każ­da maszy­na do skła­du gorą­ce­go była wypo­sa­żo­na w kocioł, w któ­rym bul­go­ta­ła mie­sza­ni­na oło­wiu, cyny i antymonu.

    W pierw­szym odcin­ku Pan Metram­paż mówi — Mam jesz­cze tro­chę szpalt do poła­ma­nia, co to je Ziu­tek wczo­raj wyskła­dał na lino­ty­pie. A Ziu­tek na eme­ry­tu­rę idzie od przy­szłe­go tygo­dnia, chy­ba sami będzie­my skła­dać. — i mamy kolej­ny ele­ment zagad­ki, nasz metram­paż sie­dzi na lino­ty­pie! Ale prze­cież lino­typ słu­ży do skła­da­nia, a nie robie­nia dziur w ścia­nie czy stra­sze­nia krę­cą­ce­go się obok dru­ka­rza, prawda?

    Lino­ty­py (podob­nie jak inne maszy­ny do skła­du) nie były dosko­na­łe, powo­do­wa­ły zagro­że­nia i wymu­sza­ły okre­ślo­ne zacho­wa­nia BHP. Do tych zacho­wań nale­ża­ło powstrzy­ma­nie się od wędro­wa­nia wokół lino­ty­pu pod­czas pra­cy, ze wzglę­du na zda­rza­ją­cą się od cza­su do cza­su szpry­cę — wyciek gorą­ce­go oło­wiu pod ciśnie­niem. Docho­dzi­ło do tego pod­czas odle­wa­nia wier­sza, gdy matry­ce nie zosta­ły dokład­nie zakli­no­wa­ne. Ot, taka zło­śli­wość rze­czy martwych.

    2. Tak napraw­dę trud­no powie­dzieć, jakim stop­niem Pan Dru­karz zło­ży ulot­kę. Raczej zorien­to­wał się, że Baba nie wie, cze­go chce — tabe­la jest tu zale­d­wie jed­nym z kil­ku spo­so­bów na pod­ję­cie decy­zji, a może te dwa mili­me­try odno­si­ły się do wyso­ko­ści x? — zapew­ne posłu­ży się swo­im wła­snym doświad­cze­niem i zro­bi tak, żeby było dobrze.

    Gdy­by jed­nak ktoś chciał prze­li­czać mili­me­try na punk­ty, pro­szę pamię­tać o zróż­ni­co­wa­nych sys­te­mach miar, jakich uży­wa­no oraz o tym, że nie było czcio­nek w stop­niach ułam­ko­wych (poza kil­ko­ma wyjąt­ka­mi). Dziś, w kom­pu­te­rach, może­my korzy­stać z sys­te­mu Dido­ta, pica czy post­scrip­to­we­go, w nie­skrę­po­wa­ny spo­sób zmie­niać sto­pień pisma, inter­li­nię, odstę­py mię­dzy­li­te­ro­we. Peł­na dowolność.

    Jesz­cze raz dzię­ku­ję za udział w kon­kur­sie. Po kil­ka­krot­nym przej­rze­niu odpo­wie­dzi, przy­zna­ję trzy nagro­dy: m4c (Mar­cin Szew­czyk), adamn, alfer — pro­szę o poda­nie pry­wat­nym mej­lem danych do wysył­ki książ­ki. A kie­dy już ją prze­czy­ta­cie, będę wdzięcz­ny za dodat­ko­we komen­ta­rze, wasze wra­że­nia doty­czą­ce Gise­rów.

  • Wła­śnie prze­sła­łem do wydaw­nic­twa Ogme adre­sy zwy­cięz­ców. Wypa­truj­cie przesyłki 🙂

Skomentuj