— Cześć. Jestem Baba.
— Dzień dobry. W czym mogę pani pomóc?
— Nie jestem żadna pani, tylko Baba. Myślałam, że się napijemy kawy, zaprzyjaźnimy…
— Nie piję w pracy kawy i proszę mi nie siadać na stole! Czego sobie życzy, bo nie mam czasu? Metrampaż czeka.
— Ale… ależ… przecież ja jestem artdirectorem w agencji sieciowej!… projektantem!… typografem!… A pan, to kto? ledwie jakiś drukarz?!
— Nie „jakiś drukarz”, tylko Pan Drukarz! i jak już, to ja jestem typografem. Czy chociaż wie, co to czcionka?
— No przecież! Pan, Panie Drukarz, to bezczelny jest! Chciałam tu złożyć zlecenie na plakat, ale widzę, że się nie polubimy. Niech pan się zajmie lepiej robieniem metrampażu. Do widzenia! [łup drzwiami]
—
— Eh, Panie Metrampaż, koniec świata… Przychodzi tu Baba, przedstawia się jakimś aktorem, projektantem i typografem! a nawet nie wie, kto to metrampaż. Koniec świata…
— Nie ma lekko, Panie Drukarz, wygryzą nas z zawodu — psia mać — projektanci-dyletanci. Ale co tam będziemy narzekać, w pracy przecież jesteśmy.
— Ano racja. No to na zdrowie, pod tego wnuka.
— Na zdrowie! Niech wyrośnie z niego mądry człowiek.
— O tak… najlepiej typograf.
— Mam jeszcze trochę szpalt do połamania, co to je Ziutek wczoraj wyskładał na linotypie. A Ziutek na emeryturę idzie od przyszłego tygodnia, chyba sami będziemy składać.
— Damy radę, Panie Metrampaż, gorsze czasy były. No!… to na drugą nogę, co by nie kulać, i do roboty.
3 komentarze
wpis przyklejony czy klopoty z sortowaniem?:>
Przyklejony, ale już go odklejam.
Baby, ach, te Baby… Człowiek by je łyżkami jadł!