Zainteresowanie techniką typograficzną rozlewa się na całą Polskę. Coraz więcej osób i instytucji nabywa maszyny typograficzne, głównie drukarskie, czasem do składu gorącego jak ‹linotyp› czy ‹ludlow›. Niekiedy służyć mają działalności zarobkowej, a niekiedy tylko ubogacić kolekcję. Najbardziej imponujący ze zbiorów znajdował się w Muzeum Książki Artystycznej w Łodzi przy Tymienieckiego 24…
Ach tak! będzie tam jeszcze niecały miesiąc. Pod koniec listopada urząd miasta piórem wiceprezydenta Ireneusza Jabłońskiego zażądał wydania nieruchomości do 31 grudnia 2015 roku. Wartość złomu zgromadzonego w starej willi należącej niegdyś do łódzkiego fabrykanta-włókniarza można szacować w dziesiątkach, może setkach tysięcy złotych. Wartość dziedzictwa kultury — w setkach milionów.
Pismo Wiceprezydenta Łodzi Ireneusza Jabłońskiego,
odpowiedź Jadwigi Tryzno,
pismo Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego,
uchwała Rady Miejskiej w Łodzi,
postulaty Muzeum Książki Artystycznej
Awantura
Tak właśnie opisywałem problem kilka dni temu, w jakieś dwie godziny po szybkim zmontowaniu petycji do prezydent Zdanowskiej, a trzy po rozmowie z Pawłem i Jadwigą. Petycję napisał Andrzej Tomaszewski, skonsultował z kim trzeba i poprosił mnie o jej opublikowanie. Całą sobotę i niedzielę zmagałem się z intelektualną pustką własnego umysłu, dziennikarską impotencją, niemożnością napisania czegokolwiek w tej i każdej innej sprawie.
W poniedziałek wysłałem mejle do ministra Piotra Glińskiego i prezydent Łodzi Hanny Zdanowskiej. A dziś mamy zupełnie nową sytuację. Pod petycją podpisało się ponad sześć tysięcy osób (☞ można ją podpisywać w serwisie Petycjeonline.com). Głos zabrały gazety, telewizje i radia. Zainterweniował minister kultury Gliński prosząc władze Łodzi o wstrzemięźliwość w działaniach, wypowiedziała się rada miejska, a urzędnicy magistratu stwierdzili, że pismo wiceprezydenta Jabłońskiego zostało źle odebrane, bo jego celem nie było wyrzucanie nikogo lecz zaproszenie do przyjacielskich rozmów. Zaiste, nikt nie spodziewał się takiego obrotu sytuacji.
Muzeum Książki Artystycznej wraz z fundacją Correspondance des Arts trwają już ponad dwadzieścia lat, prowadzone przez Jadwigę i Janusza Pawła Tryznów. W 2009 r. dla fundacji wspierającej działalność muzeum uzyskali status organizacji pożytku publicznego. Od 1993 roku zajmują willę Henryka Grohmana. Najpierw na podstawie użyczenia, ale gdy przedsiębiorstwo którego willa była własnością zlikwidowano, stali się intruzem. Od ponad dwudziestu lat obecność instytucji w tym miejscu jest faktem, który trzeba nieustannie uzasadniać.
Po interwencji ministra kultury prezydent Zdanowska wycofała się na pozycję defensywną. Na swoim fejsbuku napisała:
„Dobra wola” zapewne ma oznaczać zgodę na warunki zaproponowane przez magistrat. Zapowiada się jednak, że będą to warunki zbyt twarde. Proszę zwrócić uwagę na uwarunkowania techniczne. Nie da się przenieść zgromadzonego w muzeum sprzętu drukarskiego bez uszczerbku. Każdy ‹linotyp›, ‹taster›, odlewarkę, maszynę drukarską należałoby zdemontować, przewieźć w nowe miejsce i ponownie zmontować. Najtańszą operacją byłoby przewiezienie całości zbiorów — 150 ton masy. Maszyny należałoby następnie ustawić (skalibrować).
W Polsce nie ma już specjalistów zajmujących się mechaniką drukarską starych maszyn. Być może znalazłby się ktoś w Stanach, może nawet w Europie. Serwis typowej współczesnej maszyny offsetowej podczas skomplikowanej awarii trwa od kilkunastu do kilkudziesięciu godzin i kosztuje od tysiąca do kilkunastu tysięcy złotych plus koszty dojazdu i pobytu serwisanta. Ile będzie kosztować demontaż i montaż monotypu przy pomocy amerykańskiego fachowca?
Nie mówimy o zabawkach państwa Tryznów, tylko o dobrach kultury, które pozostają we władaniu fundacji. Forma prawna i sposób prowadzenia działalności przez Tryznów wyczerpuje wszelkie znamiona działalności społecznej. Proszę to wziąć pod rozwagę.
W środę podczas czterogodzinnego spotkania Tryznów z wiceprezydentem Krzysztofem Piątkowskim nie doszło jeszcze do wiążących ustaleń poza deklaracją, że nie obowiązuje termin opuszczenia willi Grohmana. Na razie urząd miasta nie wycofał się z pozostałych żądań. Muzeum ze swej strony przekazało wiceprezydentowi pięć postulatów, które sprowadzają się do: wycofania żądania wydania nieruchomości i wpłaty kwot pieniężnych za bezumowne korzystanie, użyczenia nieruchomości do czasu jej nabycia w drodze wyposażenia przez ministra skarbu i podjęcia działań umożliwiających nabycie nieruchomości tą drogą.
Czy finał tej awantury będzie pomyślny dla Tryznów? W mojej ocenie zależeć to będzie od publiczności. Im większy nacisk społeczny, tym władze będą bardziej ustępować. Zabłysnął już w tej sprawie wicepremier Gliński i ma szansę zabłysnąć mocniej, a wydaje mi się, że dobrego wizerunku potrzebuje bardziej niż kania dżdżu — okazję na tacy podaje mu właśnie pani prezydent Zdanowska.
Janusz Paweł Tryzno z nagrodą Amerykańskiego Stowarzyszenia Historii Drukarstwa
Paweł
Paweł (Janusz Paweł) jest miłośnikiem drukarstwa. Zgromadził ogromny zbiór maszyn i urządzeń typograficznych, wśród nich maszyny drukujące (np. Boston z 1899 r., Liberty z 1897 r.), ‹monotypy›, ‹linotypy›, prasy do ‹litografii› i ‹akwaforty›, maszyny introligatorskie. Jest nawet ‹holender› i wanna do ręcznego wytwarzania papieru. Ogromną część kolekcji stanowią urządzenia do produkcji ‹czcionek› — ‹pantografy›, które pozwalają na frezowanie drewnianych czcionek w dużych ‹stopniach pisma›, odlewarki, ‹matryce› do odlewania czcionek składu ręcznego i ‹punce›, które w każdej chwili mogą posłużyć do produkcji nowych matryc.
W latach dziewięćdziesiątych istniało jeszcze wiele zakładów druku typograficznego i ‹zecerni›. W tych czasach jednak dynamiczny rozwój i bardzo niskie koszty ‹druku offsetowego› sprawiły, że większość z nich musiała ulec likwidacji. Tryzno starał się przejmować przeznaczone do zezłomowania działy drukarń albo całe zakłady. Do pozyskanych zbiorów weszło też wyposażenie Warszawskiej Odlewni Czcionek.
Czcionki drewniane, matryce do produkcji czcionek, matryce do produkcji czcionek hebrajskich i punce do produkcji matryc
Zasoby typograficzne obejmują sprzęt produkowany na przestrzeni co najmniej ostatnich dwustu lat — sprawny lub w trakcie remontu. Czcionki ze ‹stopu drukarskiego› z czasem się kruszą, wybijają w toku użytkowania — całkiem normalna sprawa, nie stanowiąca żadnego problemu — zużyte wpadają do kotła i odlewa się kolejne. Ale czy użytkowanie czcionek ma jeszcze jakieś uzasadnienie? O tak.
Przez stulecia istnienia typografii jej wzajemnie się uzupełniające aspekty techniczne i projektowe dopracowano do perfekcji, którą trudno uzyskać w składzie komputerowym, ale można się tego uczyć. Tak więc w Muzeum odbywają się zajęcia dla studentów uczelni artystycznych i edytorskich — kierunków związanych z grafiką warsztatową, typografią, projektowaniem książki itp. z kraju i zagranicy. Przybywają tu też osoby zainteresowane drukarstwem zawodowo lub po prostu ciekawe. Drzwi są otwarte dla wszystkich.
Warszawska Odlewnia Czcionek wydała niegdyś katalog produkowanych przez siebie pism drukarskich. Jest on nieustannie dostępny na rynku antykwarycznym i wielu miłośników typografii posiada jego egzemplarz. Obrazuje on zaledwie wycinek zasobów produkcyjnych odlewni — dziś własności Muzeum Książki Artystycznej. Znaczącą częścią produkcji były czcionki języka hebrajskiego dostarczane na rynek izraelski właśnie przez warszawskie przedsiębiorstwo. Wszystkie matryce hebrajskie znajdują się w zbiorach Pawła. Poza tym matryce koptyjskie, aramejskie, greckie, rosyjskie (również z okresu zaborów), arabskie czy różnego rodzaju pism gotyckich. To bogactwo jeszcze nie jest do końca skatalogowane. Miejmy nadzieję, że po ustabilizowaniu sytuacji lokalowej będzie można tę pracę dokończyć. A może znajdą się mecenasi kultury, którzy zechcą zasilić tak ważną, a jednocześnie niedocenioną instytucję hojnym datkiem?
Andrzej Dudek-Dürer: «Książka pokrojonego czasu», 2004
Jadwiga
Jadwiga zajmuje się pracą organizacyjną. Jeśli jej mąż jest pracownikiem produkcyjnym, to ona jest dyrektorem artystycznym, administracyjnym i sekretarką. Kontakty urzędowe, korespondencja, terminy, spotkania — wszystko na jej głowie. Tak zwana „książka artystyczna” to także jej domena.
Książka artystyczna (po angielsku book art, a więc może: książkosztuka?) to nietypowa dziedzina twórczości — wariacji na temat książki. Obiekty zaliczające się do tej kategorii są książką w pewnym szczególnym sensie. Forma książki do jakiej jesteśmy przyzwyczajeni nie ma dla niej większego znaczenia — nawiązuje do niej, rozszerza etc. Najlepiej to zobaczyć na własne oczy.
Muzeum Książki Artystycznej w zakresie sztuksiążki (szukam właściwego słowa) wpisuje się w ruch artystyczny, który ma swoich przedstawicieli na całym świecie i stanowi taki jego polski przyczółek. Jest równocześnie ośrodkiem dokumentacyjnym dokonań artystów tej dziedziny. Można tu obcować z obszerną kolekcją tego typu artefaktów.
Placówka z racji ciągłej niepewności co do stałości miejsca (znów nas wyrzucają) i ograniczeń prawnych (nie wolno wam zrobić remontu) nabrała specyficznego charakteru. Nie znajdziemy tu gablot ustawionych wzdłuż wytyczonej trasy zwiedzania, ani nic czego można byłoby spodziewać się w typowym muzeum. Tu jest trochę bałaganu — szafy, pudła, pudełka (zaraz, zaraz… gdzie to schowałam?) — a dzięki temu atmosfera o wiele przyjaźniejsza gościom. Przywitają nas tu nawet sympatyczne zwierzaki.
Myślę, że jednym z wyrazów poparcia dla sprawy muzeum byłoby tłumne odwiedzanie go w najbliższym czasie. No… póki jeszcze istnieje.
Muzeum Książki Artystycznej / F. Correspondance des Arts
www | fb
Petycja
Muzeum Książki Artystycznej w Łodzi
Urzędy
Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego
Prezydent Łodzi
Wiceprezydenci Łodzi
Media
Dziennik Łódzki
Władze Łodzi wyrzucają Muzeum Książki Artystycznej na bruk
Piotr Gliński staje w obronie Muzeum Książki Artystycznej i pisze do władz Łodzi
Muzeum Książki Artystycznej zostanie w willi Grohmana na Księżym Młynie
—
Radio Łódź
Eksmisja Muzeum Książki Artystycznej wstrzymana? Mediował minister kultury
—
TV Toya
Minister broni muzeum
TVP Info
To jest temat [10.12.2015, 17:32]
Paweł młodszy
Paweł Tryzno to ponadczterdziestoletni facet, który wraz z rodzicami od lat tyra i dokłada do tego interesu. ☞ Prowadzi małe przedsiębiorstwo Lentimax, specjalizujące się w ‹druku soczewkowym›. Mimo, że technologię opracowano w latach czterdziestych, wciąż jest uznawana za nowoczesną i wykorzystywana przede wszystkim w reklamie. Lentimax należy do czołowych firm tej branży. Utrzymuje nie tylko sześciu pracowników, ale też Muzeum Książki Artystycznej. Jeśli więc ktoś działa w branży reklamowej, jedną z dróg pomocy łódzkiemu muzeum jest składanie zleceń Lentimaksowi.
Paweł Tryzno o swojej roli w Muzeum Książki Artystycznej
Zakończenie
Zakończenie dopiero przed nami. Nie wiadomo czy będzie szczęśliwe. Jeżeli Muzeum Książki Artystycznej powinno przetrwać, należy mu w tym pomóc. Słać prośby, żądania, pytania do władz Łodzi, Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Podpisywać petycję, demonstrować, nagłaśniać publicznie. A jeśli jest zbędne — zapomnieć.